LOGISTYKA TRANSPORTU, A EKOLOGIA
Dlaczego warto redukować emisję CO2?
W głowach laików pojawia się nierzadko pytanie: czy warto? Czy warto obniżać za wszelką cenę poziom CO2 w powietrzu? Czy nie chodzi tylko i wyłącznie o polityczne zagrywki? Jedno jest pewne – efekt cieplarniany zachodzi i stężenie dwutlenku węgla w atmosferze ściśle koreluje ze zmianami średniorocznej temperatury. Co więcej, inne gazy oraz pyły zawieszone w powietrzu, w szczególności w dużych miastach, przyczyniają się do zwiększonej zachorowalności ludzi na raka płuc, choroby układu krążenia oraz do występowania okresów złego samopoczucia. Nie pozostawia to wątpliwości, że należy działać – i to natychmiast – jeśli nie chcemy, by nasze środowisko stało się miejscem nam nieprzyjaznym. Jak pokazują dane International Energy Agency, 28% produkcji ditlenku węgla w państwach OECD w 2013 roku pochodziło z sektora transportu – a zdecydowana większość ze spalania ropy i jej pochodnych, czyli mówiąc krótko – paliw konwencjonalnych do silników benzynowych i Diesla. 72% z tego emituje transport drogowy, czyli my – zwykli ludzie, dojeżdżający codziennie do pracy lub działający jako przewoźnicy towarów czy dostarczyciele usług związanych z komunikacją. Należy zastanowić się nad tym, w jaki sposób możemy sami ograniczyć negatywny wpływ człowieka na stan ziemskiej biosfery – w której skład wchodzimy również… my.
Efektywnie planowany transport, to mniej CO2 w powietrzu
Istnieją proste sposoby oddolnego rozwiązania istniejącego problemu. Wiele miast oraz państwowych przedsiębiorstw organizuje kampanie zachęcające do przesiadania się z aut na rowery, korzystania ze środków komunikacji miejskiej lub zabierania ze sobą w podróż samochodem ludzi zamiast powietrza, które często wozi się bezmyślnie w tę i z powrotem. Niestety człowiek to stworzenie niechętne do zmian, które obniżają dotychczasowy komfort życia. W szczególności osoby starsze, zabiegani ludzie sukcesu i wysokiej rangi urzędnicy nie są skłonni do zaprzestania używania wygodnego samochodu i kontynuują zwyczaj zatruwania własnego otoczenia (bądź co bądź tracąc na tym: fundusze – paliwo kosztuje, kupno i utrzymanie pojazdu również – oraz nerwy – stojąc w długich korkach i irytując się wymijaniem powolnych kierowców). Gdyby każdy zainteresował się własnym sposobem na ochronę środowiska poprzez redukcję użycia pojazdów benzynowych, świat wyglądałby zupełnie inaczej. Jedną z możliwości jest np. wprowadzenie ogólnokrajowego nakazu zapewnienia pracownikom biletów miesięcznych na transport publiczny bezpośrednio z okolicy miejsca zamieszkania do miejsca pracy. Można by tak samo zakazać używania starszych samochodów, które nie posiadają odpowiednich katalizatorów i filtrów gazów wydechowych lub idąc za przykładem chińskich władz wprowadzić kary finansowe dla ludzi szczególnie zatruwających powietrze, co nierozerwalnie wiąże się z zakazem używania samochodu w poszczególne dni tygodnia. Niemniej jednak – konstytucje państw demokratycznego porządku nie pozwalają ograniczać swobód i wolności człowieka. Nie powinno się więc pozbawiać obywateli prawa do transportu. Jedynym wyjściem z tej niedogodnej sytuacji jest zatem usprawnienie przewoźnictwa. Możliwości na to są, na szczęście, niezliczone! Pierwszym z aspektów do poprawy – najmniej konsumującym zasoby – jest logistycznie efektywne rozplanowanie podróży. Stworzenie globalnego systemu zarządzającego wymianą towarów w drodze między różnymi przewoźnikami oraz między różnymi taborami miałoby zbawienny wpływ na redukcję zbędnych kursów nakładających się na siebie – co bezpośrednio wpływa na zanieczyszczenie środowiska. W styczniu br. w niektórych miejscach Krakowa poziomy pyłu zawieszonego PM10 przekroczyły normy o ponad 700%. Osadzający się smog miał swoje pochodzenie przede wszystkim w spalaniu węgla w domowych piecykach starej konstrukcji, jednakowoż każdy mieszkaniec tego miasta jest w stanie powiedzieć, że w godzinach szczytu w Krakowie po prostu nie da się oddychać, znajdując się w okolicy najczęściej uczęszczanych ulic. Co więcej, oprócz poważnego zapylenia duże miasta borykają się z innymi stresorami środowiskowymi, takimi jak hałas i wibracje. Transport jest źródłem uciążliwych dźwięków wysokiej głośności, które doprowadzają jeśli nie do uszkodzeń narządu słuchu, to przynajmniej do wzmożonego bólu głowy i niemożności koncentracji na codziennych zadaniach.